Umpa-Lumpy – opis i charakterystyka
“Oompa loompa doompety doo
I’ve got a perfect puzzle for you
Oompa loompa doompety dee
If you are wise you’ll listen to me…”
Ktokolwiek widział pierwszą ekranizację “Charliego i fabryki czekolady” z 1971 roku, na pewno zapamiętał tą charakterystyczną piosenkę nuconą przez sympatyczne ludziki umpa-lumpy. To właśnie im dedykowany jest ten artykuł, bo z tymi sympatycznymi stworzeniami rodem ze świata bajek kryje się niezwykle fascynująca historia, która niejedno ma dno. Usiądź zatem wygodnie w głębokim fotelu drogi Czytelniku i być może zagryzając smakowity kawałek czekolady dowiedz się czegoś więcej na temat umpa-lumpów. Kim były, jaka była ich geneza powstania na kartach książki Roalda Dahla i wreszcie, jak przedstawiono je w trzech kolejnych ekranizacjach kinowych.
Umpa-lumpy – jak to się wszystko zaczęło?
Aby dokładnie prześledzić genezę umpa-lumpów cofnąć się musimy aż do początków lat sześćdziesiątych XX wieku. Wtedy to właśnie, brytyjski pisarz o norweskim pochodzeniu, Roald Dahl, zasiadł do pisania powieści, która z czasem miała stać się dziełem iście kultowym. Książka “Charlie i fabryka czekolady” wykuwała się w twórczym trudzie i znoju przez kilka dobrych lat, aż wreszcie pojawiła się na rynku wydawniczym latem 1964 roku. Opowieść o biednym chłopcu Charliem Bucket, który mieszka z rodziną na przedmieściach dużego miasta, a jego wielkim marzeniem jest spróbować czekolady z fabryki pana Wonki, która stoi tuż za rogiem, szybko podbiła serca czytelników na całym świecie. Fani powieści dobrze przyjęli niepowtarzalny styl pióra Dahla, z miejsca pokochali także głównych bohaterów książki: Charliego, Wonkę no i… umpa-lumpy oczywiście! Nie przeszkodziło nawet to, że wesołe piosenki tych ostatnich, ujawniły ostatecznie brutalną prawdę stojącą za sukcesem ekscentrycznego cukiernika.
No właśnie, umpa-lumpy! Nie jest żadną tajemnicą dla znawców literatury badających recepcję dzieła Roalda Dahla, że powieść “Charlie i fabryka czekolady” odzwierciedlała w rzeczywistości znaczny wzrost niepokojów społecznych w Wielkiej Brytanii w związku z wejściem na rynek pracy imigrantów i obywateli nowej Wspólnoty Narodów. Jeszcze w pierwszej edycji kultowej książki umpa-lumpy miały być czarnymi pigmejami, których Willy Wonka sprowadził z „najgłębszej i najciemniejszej części afrykańskiej dżungli”. Skandal wisiał w powietrzu, a w roku 1970, czyli tuż przed ukazaniem się pierwszej filmowej adaptacji utworu, Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Popierania Ludności Kolorowej w Stanach Zjednoczonych (NAACP) wyrażało w licznych pismach swoje oburzenie na taki stan rzeczy. Naciski na autora się zwiększały z biegiem czasu i w kolejnym wydaniu powieści zmienił wygląd i charakterystykę umpa-lumpów na istoty mające „złotobrązowe włosy” i „różowobiałą” skórę. Tyle pierwotna historia powstania umpa-lumpów…
Tło społeczne umpa-lumpów zostało?
Pomimo jednak tej kosmetycznej w istocie zmiany w opisie, pochodzenie umpa-lumpów pozostało niezmienione. Pan Wonka przemycał ich z domu do pracy w swojej fabryce. Małe istotki pracowały zaś niestrudzenie w zamian za… ziarna kakaowe, mimo tego że cukiernik zarabiał na ich pracy prawdziwe i całkiem niezłe pieniądze. Umpa-lumpy byli zatem faktycznie więźniami ograniczonymi do obszarów wewnątrz fabryki czekolady. W książce pada wspomnienie, ze Wonka nauczył się ich języka plemiennego podczas negocjowania umowy, ale obecnie był dumny, że „oni wszyscy mówią teraz po angielsku”.
Książkowy obraz nie pozostawia tutaj żadnych większych złudzeń. Umpa-lumpy to nic innego jak ofiary nieuzasadnionych płac i nieludzkiego traktowania, Stali się poza tym niewdzięcznymi obiektami testowymi nowych wynalazków pana Wonki. Ten z kolei tłumaczył się, że uratował ich od życia w niebezpiecznej dżungli, od rozmaitych śmiertelnych chorób i głodu. Jakież to podobne do opinii wyrażanej przez piewców “ideologii podległości”, starających się w przeszłości legitymować handel niewolnikami! Konstatując, książka Roalda Dahla zajmowała wcale istotne miejsce w krytyce tego rodzaju historycznej już na szczęście mentalności.
Obraz umpa lumpa w adaptacjach filmowych
Przedstawiony powyżej obraz uległ znacznym modyfikacjom w filmowych przedstawieniach “Charliego i fabryki czekolady”. Umpa-lumpy stają się tutaj stworzeniami rodem z bajkowego świata. Prawda jest też taka, iż twórcy wszystkich trzech filmów byli doskonale świadomi nieco problematycznej, pierwotnej natury umpa-lumpów, określonej na kartach kultowej powieści, a zwłaszcza ukrytego wykorzystywania ich statusu w fabryce. Odtąd tytułowa fabryka miała być przedstawiana jako magiczne królestwo, a jej pracownicy z natury rzeczy mieli bardziej przypominać wróżki lub elfy, a nie maltretowaną mniejszość społeczną. Mimo tego, każdy obraz umpa-lumpów w kolejnych ekranizacjach jest nieco inny i zasługuje na osobne omówienie.
Już film z 1971 roku (ze znakomitą rolą Gene Wildera) pomija całkowicie wzmiankę o tym, jak są opłacane umpa-lumpy, wskazując jedynie, że dobrotliwy pan Wonka życzy im życia w pokoju i bezpieczeństwie. Kompletnie rozbrajająca jest natomiast scena, gdy sympatyczne stworzenia śpiewają zacytowaną na początku tego tekstu piosenkę. Widz od razu traktuje umpa-lumpy jako przyjaznych ludzików. Nie zmienia tego nawet dość wyraźnie złowroga postać odmalowana na ekranie przez Wildera.
Ciekawie do kwestii podszedł Tim Burton, reżyser drugiej adaptacji powieści. Film z 2005 roku (równie znakomity Johnny Deep jako Wonka) jest nieco bardziej wierny obrazowi nakreślonemu pierwotnie przez pióro Dahla. Mamy tutaj zatem wizualne przedstawienie Loompalandu jako dzikiej dżungli i jej mieszkańców jako prymitywnych w gruncie rzeczy ludzi oddających cześć ziarnom kakaowca. Całkiem sprytny zabieg Burtona, by mimo wszystko przemycić kilka zaawansowanych społecznie treści… W niejakiej kontrze stoi tutaj jednak postać Wonki, w kreacji Deepa. Mamy do czynienia z niezrozumianym outsiderem, próżno przy tym doszukiwać się jaskrawo widocznych, złowrogich cech Wonki, znanych z pierwszej adaptacji filmowej. Jako ciekawostkę dodajmy, że wszystkie (165) upa-lumpów zagrał w tym filmie tylko jeden aktor!
Jeszcze inaczej umpa-lumpy potraktował reżyser trzeciej wersji, Paul King. To swoisty prequel do książki Dahla, zatem obraz z 2023 rok wykracza nieco poza przyjęte przez innych filmowców ramy. Sam Loompaland jest pozbawiony tutaj wszelkich kolonialnych implikacji – przedstawiany jest jako niezbadana wyspa na bezimiennym morzu, z mieszkańcami ubranymi w gustowne, nowoczesne garnitury w paski. To pewnie znak czasów, ale umpa-lumpy znacznie w tej ekranizacji awansowały. Są w istocie… partnerami biznesowymi pana Wonki. Zaiste, odżywczy powiew świeżości!
Natura umpa-lumpów i ich cechy charakterystyczne
Z przedstawionych powyżej obrazów trudno w zasadzie wyłuskać jednolity i spójny obraz umpa-lumów jako takich. Z jednej strony możemy ich potraktować jako biednych, wyzyskiwanych robotników fabrycznych, a z drugiej jako magiczne niemalże postaci, strzegące tajemnicy cukiernika Wonki. Spróbujmy mimo wszystko nakreślić kilka charakterystycznych cech tych ludzików.
Przede wszystkim, umpa-lumpy dają się lubić na pierwszy rzut oka. Są to stworzenia niezwykle sympatyczne, a do tego bardzo pracowite, zarażające swoją wesołością i uwielbiające śpiewać. Wyglądają w sumie jak miniaturowi ludzie, sięgając zwykłemu człowiekowi zaledwie nieco za kolana. Uwagę zwraca ich wygląd zewnętrzny – mają perliście białe zęby, różową skórę i brązowe włosy ze złocistym połyskiem. Ich zamiłowanie do psot i żartów to kolejna cecha charakterystyczna. Czasami te dowcipy bywają w nieco złym guście. Uwagę zwraca również ulubione menu umpa-lumpów. Żywią się głównie… gąsienicami, zajadając je czasami liśćmi eukaliptusa czy korą z drzew. Doprawdy, ekscentryczne stworzenia!
Pochodzące z Loompalandu ludziki otacza przy tym aura wielkiej tajemnicy. Trudno na dobrą sprawę określić co tak naprawdę kieruje umpa-lumpami w ich oddaniu dla pana Wonki. Chociaż różni twórcy starali się to różnorako wyjaśniać, a zamiłowanie do ziaren kakaowca może na siłę być uważane za główny powód, to prawdziwe intencje tych postaci zdają się być skrywane. Bardzo interesujące natomiast jest zachowanie umpa-lumpów wobec dzieci odwiedzających fabrykę czekolady pana Wonki. Jeżeli któremuś dziecku przydarzyło się jakieś nieszczęście, na przykład zamieniło się w ogromna jagodę, to właśnie umpa-lumpy jako pierwsze ruszały na pomoc. Co ciekawe, jako pierwsze krytykowały też niepoprawne zachowanie dzieci, układając na ten temat złośliwe przyśpiewki. Piętnowały przede wszystkim nadmierne łakomstwo oraz rozpieszczenie.
Umpa-lumpy jako zjawisko kulturowe
Nie da się ukryć, że postaci te na stałe wpisały się do historii literatury oraz filmu. Na premierze najnowszej ekranizacji nie zabrakło fanów przebranych za te sympatyczne ludziki. Na temat umpa-lumpów powstają też obszerne, naukowe opracowania, starające się zgłębić genezę i charakterystykę tych stworzeń. Ich wyobrażenia powstają cały czas na płótnie, papierze, a nawet w lodzie. Zatem owszem, umpa-lumpy można śmiało traktować jako zjawisko kulturowe. Uczą i bawią zarazem? Też, przy okazji…
Opublikuj komentarz